Przejdź do treści

Parchatka

    Herb gminy Kazimierz Dolny

    Parchatka

    Powiat: puławski

    Gmina: Kazimierz Dolny

    Mapa miejscowości

    Miejscowości – część ekspercka (w trakcie przygotowania)

    Nazwa – geneza i znaczenie

    Dominującą do połowy XVI wieku formą nazwy osady była Parchowatka (Parchowathka), obok niej używano także formy Parchatki (Parhathky). Współczesna odmiana pojawiła się w 1563 r., chociaż sporadycznie w 1663 r. nazwano wieś Parechatką. Nie ulega wątpliwości, że jest to nazwa typu topograficznego, a więc odnosząca się do właściwości terenu, na którym rozlokowała się osada, mimo że jej rdzeń stanowi przymiotnik parchowaty, oznaczający człowieka (lub zwierzę): „mającego parchy, wyłysiałego z powodu parchów”. [SHGL, s. 173-174; OZ, s. 102; Jakubus-Borkowa 2017, s. 296-297; Kosyl 1974, s. 293-294]. W sensie szerszym nazwa ta oznaczała teren nieurodzajny, trudny do uprawy – „parchaty”, ale również górę lub wzgórze o charakterystycznym kształcie, kojarzącym się z tym defektem natury dermatologicznej. Analogiczną nazwę posiada wzniesienie na terenie Krakowa czy jeden ze szczytów w Beskidzie Sądeckim.

    Według lokalnej tradycji sięgającej przełomu XVIII i XIX wieku, nazwę wsi wywodzono od „paru chatek”.

    Archeologia o najdawniejszym osadnictwie

    Z blisko 30 stanowisk archeologicznych odkrytych w trakcie badań powierzchniowych i wykopaliskowych na terenie wsi, uzyskane materiały to głównie pokawałkowana ceramika, w mniejszym stopniu wytwory krzemienne i kamienne [NID, AZP obszar 75-76; Bargieł, Zakościelna 1995a, 28; 1995b, 272 i n.]. Najwcześniejsze ślady (nieliczne fragmenty ceramiki) dotyczą obecności najstarszej rolniczej ludności wczesnego neolitu (2 poł. VI tys. p.n.e.). Być może z tego okresu pochodzi luźno znaleziona siekiera wykonana z diorytu lub sjenitu (Brzozowski 1985, 55, ryc. 3: a).

    Trwalsze osadnictwo, udokumentowane co najmniej kilkoma osadami, należy odnieść do środkowego neolitu (IV tys. p.n.e.). Na jednej z nich w wyniku badań sondażowych prowadzonych przez Jolantę Nogaj-Chachaj w latach 1987-1989, kontynuowanych w roku 1997, na przestrzeni blisko 3,5 ara odkryto kilkanaście jam o charakterze odpadkowym zawierających przede wszystkim pokawałkowane gliniane naczynia. W workowatym obiekcie (nr II/97), prawdopodobnie pełniącym funkcję spichlerza, poza liczną ceramiką i fragmentem siekiery krzemiennej, znaleziono także ziarna zboża oraz szczątki ludzkie dwóch osobników (Nogaj-Chachaj 1998). Z późnej fazy neolitu pochodzi kilka punktów, gdzie znaleziono pokawałkowaną ceramikę pozostawioną przez ludność pasterską (1 poł. III tys. p.n.e.). Z jej ludnością należy łączyć przypadkowo odkryty, częściowo zniszczony grób, wyeksplorowany w roku 1949 przez Stefana Noska. Był to obiekt w obstawie kamiennej o wymiarach 390 x 120 cm i głębokości około 100 cm, w którym poza niekompletnymi szczątkami dwóch bliżej nieokreślonych osobników oraz szkieletami dwóch krów, odkryto towarzyszące pochówkom dary w postaci naczynia gronkowatego i kościanego ostrza wrzecionowatego. Obiekt datowany 14C na 4230±35 BP (wiek kalendarzowy BC: 2901–2763) [Nosek 1954/55, 88-89; także Bronicki 2016, 161-163; Włodarczak 2016, 538].

    Na kilku stanowiskach zarejestrowano śladowe osadnictwo w postaci ułamków naczyń i wytworów krzemiennych z wczesnej epoki brązu (1 poł. II tys. p.n.e.). Nieco liczniejsze są stanowiska (osady i ślady osadnicze) ogólnie datowane na okres średniowieczny. Na jednej z badanych wykopaliskowo osad ceramikę z warstwy kulturowej na podstawie analizy typologiczno-porównawczej odniesiono do XI-XII w. Natomiast szczątki organiczne jednej z jam wydatowano metodą 14C na 1150±40 AD [Nogaj-Chachaj 1994; Lityńska-Zając 1995; także Lis 2000, 46].

    Niejednoznaczna jest lokalizacja krzemiennego mikrolitycznego zbrojnika trójkątnego typowego dla myśliwych wczesnego mezolitu (IX-VIII tys. p. n.e.) – [Libera 1996, 29, tabl. LIX: 7 – tam: Włostowice-Parchatka; także Bargieł, Zakościelna 1995c, 183 – tam: Włostowice].

    Opisy rycin:

    Ryc. 1. Parchatka, obiekt II/97 – jama zasobowa (spichlerz?) wtórnie użyta jako grób środkowoneolitycznej ludności kultury pucharów lejkowatych z pochówkami (za J. Nogaj-Chachaj 1998).

    Ryc. 2. Parchatka, obiekt II/97 – ceramika naczyniowa znaleziona w jamie zasobowej (spichlerzu?) wtórnie użyta jako grób środkowoneolitycznej ludności kultury pucharów lejkowatych z pochówkami (za J. Nogaj-Chachaj 1998).

    Ryc. 3. Parchatka – grób późnoneolitycznej ludności kultury amfor kulistych (za A. Bronicki 2016).

    Początki wsi i pierwsza wzmianka o Parchatce

    Obszary nadwiślańskie już we wczesnym średniowieczu należały do najintensywniej zasiedlonych terenów w Lubelskiem. Na terenie Parchatki odnaleziono w trakcie wykopalisk i badań powierzchniowych liczne artefakty datowane na okres od X do XIII wieku. Dobrze koresponduje to z kontekstem, w jakim pojawiła się pierwsza wzmianka pisana o tej wsi. W 1442 r. sąd polubowny postanowił, że dziesięciny ze starych (czyli od dawna użytkowanych) pól ich użytkownicy mają oddawać na rzecz klasztoru świętokrzyskiego, zaś z terenów wykarczowanych w dąbrowie i za górą biskupowi krakowskiemu.

    Ten stan utrzymywał się w następnych stuleciach [Derwich 2000, s. 152]. Uposażenie klasztoru w dziesięciny nastąpiło w XII lub XIII w., co oznacza, że już wówczas egzystowała tutaj osada rolnicza, chociaż nie ma pewności czy o takiej samej co później nazwie i czy utrzymała się ciągłość osadnicza. Z kolei dziesięciny na rzecz biskupstwa uiszczano z pół nowo wykarczowanych, może już w XV stuleciu. Można zatem postawić hipotezę, że Parchatka jest osadą swoimi początkami sięgającą wczesnego średniowiecza, która w pewnym momencie swoich dziejów została wzmocniona demograficznie nowoprzybyłymi osadnikami. W każdym razie, data 1442 nie łączy się w żaden sposób z rzeczywistą, znacznie bardziej odległą chronologią początków wsi.

    Angielskie wzorce w podpuławskiej Parchatce

    Angielskie wzorce w podpuławskiej Parchatce

    Rozwichrzony i pozornie nie uformowany ręką człowieka, pełen tajemniczych zakątków, dzikich meandrów zieleni, osobliwych skał, ruin i pękniętych kolumn będących znakiem minionych dramatów, porośnięty bujną roślinnością, odznaczający się swobodą kompozycji, pozwalający na łączność z naturą. To kwintesencja ogrodu angielskiego stanowiącego przeciwieństwo obowiązującej od XVII wieku symetrii, geometryzacji i racjonalności barokowych ogrodów w stylu francuskim, których symbolami stali się André Le Nôtre (1613-1700) oraz Wersal.

    Koncepcja angielskiego ogrodu korzeniami sięga przełomu wieku XVII i XVIII i silnie osadzona została w przeszłości, kontekście społecznym i mentalnym Anglii. Była reakcją na sztywne zasady francuskich założeń ogrodowych i lepiej współgrała z naturalnym pejzażem Anglii, z jego nieco arkadyjskim, pasterskim charakterem, rozległymi łąkami w dolinach, wijącymi się strumieniami i rozległymi jeziorami, lasami porastającymi wzgórza [Kosicka-Bek, 2018, 32-35, 131]. Do kresu dominacji wymyślnie strzyżonych drzew i krzewów, stanowiących nieodłączny element ogrodów barkowych walnie przyczynił się ośmieszający artykuł w „The Guardian” z 1712 r., w którym Joseph Addison i Alexander Pope pisali: Adam i Ewa z cisu […] królowa Elżbieta z agrestu, nieco dotknięta błędnicą, ale doskonale rosnąca; stara dama dworu z bylicy...[Połucha, Marks, 2000, s. 119]. Za tym poszła całkiem nowa myśl, aby ogród zbliżyć do natury, stworzyć płaszczyznę, która ułatwi kontakt z nią, kontemplację jej piękna, ze wszystkimi jej niedoskonałościami i asymetrią, nieregularnością, ale i harmonią. Ogród stawał się również apoteozą wolności zajmującej coraz ważniejsze miejsce w świecie XVIII-wiecznych wartości i tak istotnej w mentalnej przestrzeni Anglii z jej utrwalającym się parlamentaryzmem oraz rozkwitającą gospodarką.

    Inspiracją estetyczną stały się też płótna XVII-wiecznych włoskich mistrzów podziwiane podczas europejskiego Grand Tour, czy Claude’a Lorraine’a i Nicolasa Poussina – widok ogrodu miał być niczym kompozycja obrazu z szeroką perspektywą, z dominantami owej kompozycji w postaci obiektów przyciągających spojrzenie, tarasami widokowymi, dyskretnie formowanym układami, które pozwalały oczom na swobodną wędrówkę aż po horyzont niemal [Pieńkos, 2018]. Równie mocno, choć nieco później, oddziaływały wzorce ogrodów chińskich i japońskich, zupełnie innych w typie niż europejskie, jak też bardzo popularne w myśli oświeceniowej wieku przekonanie o destrukcyjnym wpływie cywilizacji, o konieczności powrotu do natury, o „szlachetnym, dobrym dzikusie” stanowiącym antynomię dla człowieka uwięzionego i zniewolonego ramami cywilizowanego świata. Przekonanie, że świat natury jest z definicji dobry, a świat cywilizacji z definicji skażony łatwo dało przełożyć się na koncepcje ogrodnicze i stało się teoretyczną podbudową dla już istniejących i dopiero tworzonych praktycznych realizacji parków i ogrodów.

    Choć wspólnym mianownikiem ogrodów angielskich jest harmonia z naturą i odejście od symetrycznych, geometrycznych, starannie ułożonych, przystrzyżonych i zadbanych wzorców ogrodu barokowego, to nie można mówić o jednolitości koncepcji nowych ogrodów. Każda z nich związana była z wybitną osobowością architektury krajobrazu, nawet jeśli jeszcze nie nazywano tak tej profesji, nie do końca rozdzielając rzemiosło ogrodnika od artystycznych koncepcji architekta czy malarza. Teoretyczne podstawy sięgały do dzieł Aleksandra Pope, Johna Miltona, Josepha Addisona, a praktyka opiera się na pracach Charlesa Bridgemana, Williama Kenta, Lancelota Browna, Williama Chambersa, Williama Glipina i Humphrey’a Reptona [Kosicka-Bek, 2018, s. 134-207; Pałucha, Marks, 2000, s. 120].

    Pierwsze zamysły ogrodów angielskich, jeszcze mocno otoczone przez symetryczno-geometryczne koncepcje francuskie można odnaleźć na przełomie XVII i XVIII wieku w Castle Howard czy Blenheim Palace, ale za prawdziwych twórców ogrodu angielskiego w jego klasycznej formie uznawani są Charles Bridgeman (1690–1738) oraz William Kent (1685-1748). Szczególnie ten drugi, malarz i architekt, odcisnął niezatarte piętno na nowym spojrzeniu na sztukę planowania i urządzania ogrodów. Zakochany we Włoszech i rzymskich wzorcach przeniósł je na Wyspy starając się odwzorować tamtejsze pejzaże, ale też – ponieważ przede wszystkim był architektem – wkomponować w przestrzeń parków i ogrodów budowle o charakterze antycznym. Zwane augustiańskimi ogrody te miały spełniać nie tylko funkcje estetyczne, ale też być miejsce refleksji, spacerów, zadumy. Chyba najbardziej znana realizacja Kenta, to Stowe, gdzie przez krótką chwilę współpracował z Bridgemanem. Przez wielu ogród ten uznawany był za wzorcowy przykład ogrodu angielskiego, jednak często spotykał się też z krytyką z powodu nadmiernej ilości budowli (było ich 38), które nie współgrały z zasadą zgody z naturą. Oprócz Stowe, ogrody w Claremont, Chiswick czy Studley Royal i Fountains Abbey są świetnymi przykładami tego rodzaju angielskich realizacji [http://www.gardenvisit.com/history_theory/].

    Około połowy wieku, przede wszystkim pod wpływem Lancelota „Capability” Browna, najsłynniejszego ogrodnika Anglii (1715 lub 1716-1783) [https://www.britannica.com/biography/Lancelot-Brown] pojawiły się tzw. ogrody serpentynowe (nazwa nawiązuje do wykorzystania swobodnych krzywizn w planowaniu ścieżek czy wijących się strumyków), uważane za najwspanialszą formę angielskiej odmiany ogrodów. Brown, w przeciwieństwie do Kenta, ogrodnik planujący nie tylko ogólną kompozycję, ale również konkretne nasadzenia, których charakter dostosowywał do warunków i koncepcji ogrodu, pozostawił po sobie ponad 170 realizacji, często w stanie prawie nienaruszonym istniejących do dzisiaj. To on był pomysłodawcą rozległych trawników biegnących do samego domu, kęp drzew rozrzuconych w klombach po posiadłości, formujących perspektywę widokową oraz serpentynowych jezior powstałych dzięki spiętrzonym strumykom. Zdecydowanie uprościł założenia, pozbawił ogrody nadmiaru „nieprzyrodniczych” elementów i budowli.

    Równolegle z założeniami Browna pojawiła się nieco bardziej złożona tendencja (propagatorem był William Chambers 1723-1796) do wykorzystania motywów wschodnich, przede wszystkim chińskich, zarówno w małej architekturze ogrodowej, jak i w gatunkach roślin (Kew Gardens w dzisiejszym południowo-zachodnim Londynie). Również ogrody typu pitoresque były bardziej skomplikowane, dzikie, rozwichrzone i zaskakujące, pełne ruin i różnorodnych obiektów umieszczonych pośród roślin zgodnie z założeniami Williama Glipina (1724-1804), np. Clumber Park. Podobnie było z ogrodem sentymentalnym, z jego bogatą dekoracją architektoniczną, zakorzenionym mitem Arkadii z wiejskimi chatkami i pustelniami, literackimi motywami i odniesieniami.

    Katalog ten zamyka działalność Humphrey’a Reptona (1752-1818), który zamienił ogród w park, otworzył go, porzucił ogrodzenia dotychczas sztucznie wydzielające przestrzeń, stopniując niejako „dzikość” od terenu przypałacowego/przydomowego w środku założenia poprzez ogród o charakterze często serpentynowym po krajobrazowy park o szerokim planie i naturalnym charakterze. Stanowiło to znaczący krok w stronę nieco późniejszych ogrodów romantycznych, które na swój sposób były kwintesencją ogrodu angielskiego zbierając niejako różne jego elementy i uwypuklając związek z przyrodą, naturalność, tajemniczość, dzikość, otwartą przestrzeń łagodnie łączącą tereny przetworzone, bardzo dyskretnie, ręką ogrodnika i te nietknięte przez człowieka. To co je wyróżniało, to nadanie i/lub uwypuklenie funkcji semantycznych poprzez znajdujące się w nim budowle, ruiny, elementy architektoniczne nawiązujące do dawnych epok, które miały „mówić” do spacerujących, wprawiać ich w różne stany i nastroje. Do perfekcji wykorzystywano naturalne elementy terenu, dolinki i wzgórza, kępy drzew i zarośla, strumyki i skałki.

    Wzorce z Wysp przenikły również na kontynent, podążając za coraz silniejszą modą na angielszczyznę, która od połowy wieku XVIII ogarnęła Europę. Nie dorównywała co prawda wpływom francuskim, mocno od co najmniej połowy XVII wieku zakorzenionym, ale jeśli chodzi o sztukę ogrodniczą oraz jej estetyczne wzorce od ostatnich lat XVIII wieku oraz nieco późniejszego triumfu romantyzmu ogród w typie angielskim stał się powszechny doskonale odpowiadając swoim charakterem, nastrojowością, tajemniczością duchowi nowej idei. W swojej jeszcze XVIII-wiecznej postaci ogród angielski dotarł również na ziemie polskie, m.in. na dwór książąt Czartoryskich. Angielskie wzorce od dawno były tam obecne, zakorzenione w m.in. w rodzinnych powiązaniach ze Szkocją poprzez małżeństwo Kazimierza Czartoryskiego z Izabelą Morsztynówną, wnuczką George’a Gordoa 2. markiza Huntly oraz prawnuczką Archibalda Campbella 7. earla Argyll, czy politycznych fascynacjach bliskich m.in. Adamowi Kazimierzowi i jego synom. Wysyłano dzieci w podróże edukacyjne do Anglii, co dość rzadkie w tym czasie – uczono języka angielskiego, inspirowano się wzornictwem mebli i wystroju wnętrz, angielskie stylizacje widoczne były w życiu codziennym, w zainteresowaniach kolekcjonerskich, obyczajach, szczególnie w okresie puławskim [Gołębiowska, 1991/1992; 2000].

    Świeżo poślubiona (1761) żona Adama Kazimierza Izabela z Flemingów również szybko zanurzyła się w tym angielskim świecie. Towarzyszyła mężowi w dwóch kilkunastomiesięcznych podróżach do Anglii w l. 1768-1769 oraz 1772-1773, gdzie brała udział w życiu towarzyskim Londynu, ale też interesowała się sztuką i nowymi ideami. Podobnie jak podczas podróży 20 lat później, kiedy w latach 1789-1791 towarzyszyła w angielskiej przygodzie swojemu najstarszemu synowi Adamowi Jerzemu. Wtedy też ostatecznie ukształtowały się jej wyobrażenia o idealnym ogrodzie, które pragnęła wcielić w życie w polskich posiadłościach. Co zresztą warte podkreślenia cała podróż Izabeli z synem odbyła się z myślą o Puławach i właśnie rozpoczętej w nich modernizacji domykając studia i zainteresowania księżnej, których początek sięgał jeszcze jej pierwszego pobytu w Anglii [Gołębiowska, 1991/1992, s. 193; 2000, s. 124-125].

    Koncept ogrodów angielskich nie był nieznany i samej Izabeli, i generalnie na ziemiach polskich, gdzie wpływy te dotarły ok. początku lat siedemdziesiątych XVIII w. Powstały ogrody Kazimierza Poniatowskiego na Solcu (1771-1772) czy Na Książęcym (1776-1785), Zofiówka niedaleko (wtedy) Humania, dziś część tego miasta w Ukrainie, w dobrach Szczęsnego Potockiego, stworzona dla jego żony Zofii (1796), znajdująca się obecnie na ukraińskiej liście informacyjnej UNECSO, Mokotów Izabeli Lubomirskiej (1774), Arkadia w Nieborowie Heleny Radziwiłłowej (1778), czy wreszcie Powązki Izabeli Czartoryskiej (1771-1775). Wszystkie zresztą prawie autorstwa wybitnego architekta i architekta krajobrazu Szymona Bogumiła Zuga (1733-1807).

    Jednak największe dzieło Izabeli, to założenia parkowo-ogrodowe w Puławach, które od 1731 roku znalazły się w rękach rodziny. Adam Kazimierz i Izabela odziedziczyli je w 1782 roku, a trzy lata później przeprowadzili się tu ostatecznie czyniąc z Puław swoją główną siedzibę [Gołębiowska, 2000, s. 16, 55]. Wspomniana już podróż do Anglii w l. 1789-1791 (w samym Londynie stanęli w styczniu 1790 r.) przyniosła nie tylko nowe inspiracje, ale też konkretne decyzje. Najważniejszą z nich było zatrudnienie angielskiego ogrodnika, ponieważ dotychczasowy, Jan Bogusław Rychter nie miał odpowiednich kwalifikacji (a i też chęci), aby podjąć wyzwanie związane z nową koncepcją Puław. Kilka tygodni po przyjeździe do Anglii udało się Izabeli skusić do podróży w dość egzotyczne dla Anglika strony Jamesa Savage’a (ok. 1768-1816), który w zamian za założenie w Puławach ogrodu angielskiego, dbanie o rośliny i rozmnożenie ich oraz wykształcenie pomocnika miał otrzymać 2800 zł polskich (70 liwrów sterlingów), mieszkanie i wyżywienie. Savage spędził w Puławach, wbrew pierwszemu kontraktowi opiewającemu na 3 lata, resztę życia już jako główny ogrodnik.

    Izabela w czasie pobytu i zwiedzania Anglii oraz Szkocji zwracała szczególną uwagę na odwiedzane parki i ogrody, ale to nie Stowe uważane za kwintesencje stylu angielskiego, a szkockie Dunkeld w hrabstwie Perth uznała za najpiękniejszy park na Wyspach [Gołębiowska, 2000, s. 69-70; 1991/1992, s. 194]. Stowe wydał się jej zbyt przeładowany budowlami i rzeźbami. Napełniona pomysłami, zaopatrzona w książki odgrywające ważną rolę w angielskich inspiracjach ogrodowych [Gołębiowska, 1991/1992, s. 196-197] i kompetentnych wykonawców księżna przez lata dopieszczała puławską rezydencję, równolegle zaś trwały prace nad filialnymi i uzupełniającymi Puławy założeniami w Parchatce, Marynkach, później w Celejowie czyniąc z Puław jedną z najpiękniejszych i najbardziej znanych rezydencji na ziemiach polskich i to zanim jeszcze stały się muzeum o szczególnych walorach patriotycznych. Puławy nie przyjęły jakichś konkretnych angielskich rozwiązań, raczej ogólny zamysł dostosowany do miejscowych warunków (np. poprzez wykorzystanie w większym stopniu drzew uformowanych w klomby) [Gołębiowska, 2000, s. 129; Aleksandrowicz, 1998, s. 194], ważne stały się również inspiracje i wpływy ideowe francuskiego poety Jacquesa Delille’a, opiewającego następnie Puławy w kolejnym wydaniu „Les Jardines”, co uczyniło je znanymi w całej Europie [Aleksandrowicz, 1986, s. 86-89].

    Podróż księżnej do Anglii zbiegła się niemal w czasie z dramatycznymi zmianami w życiu Czartoryskich, które przyniosły lata 1794-1795, powstanie kościuszkowskie i trzeci rozbiór Polski. W czasie walk o Warszawę zrównane, dosłownie, z ziemią zostały Powązki, trudny los nie ominął również rezydencji w Puławach brutalnie zniszczonej przez Rosjan. W tym kontekście szczególnego wymiaru nabrały prace modernizacyjne i związane z odbudową rodowej siedziby. Był to też początek może krótkiego, bo trwającego tylko do 1831 roku, ale niezwykle ważnego etapu w historii rezydencji, otaczającego ją parku oraz nowych funkcji, jakie zostały im przez księżnę nadane – funkcji muzealnych i patriotycznych. Warto zaznaczyć, że przede wszystkim w Puławach, ale również Parchatce znaczenie semantyczne założeń parkowo-ogrodowych po 1796 roku nabrało nowego wyrazu, nawiązywało do wątków patriotycznych i narodowych, nie zaś sentymentalnych przede wszystkim jak w okresie wcześniejszym [Aleksandrowicz, 1998, s. 76-77].

    W Parchatce oddalonej o ok. 6 km kilometrów od puławskiej rezydencji prace nad parkiem rozpoczęto jeszcze w 1786 roku czyli przed wyjazdem księżnej w podróż do Anglii. Miała ona stać się miejscem wypoczynku i schronienia od zazwyczaj pełnych gości i gwaru Puław, „cichą siostrą głośnych Puław” jak pisał Franciszek Morawski, najchętniej wybieranym kierunkiem spacerów i wypraw [Potocki, 1876, s. 128; Dembowski, 1898, s. 200-201; Grzegorzewska, 1898, s. 53-55; Koźmian, 1858, s. 64; Wodzicka, 1910, s. 20-21, 93; Kseniak, 1998, s. 23-24]. Parchatka stanowiła naturalne przedłużenie, poprzez Włostowice, parku puławskiego i była realizacją angielskiego wzoru parku-folwarku płynnie łączącego tereny parkowo-ogrodowe z naturalną przestrzenią [Kosicka-Bek , 2018, s. 278].

    Osie widokowe z Puław wiodły wprost do wzgórz Parchatki zespalając w jedno park i naturalny krajobraz nadwiśla. Mimo wcześniejszych prac nad Parchatką dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku nabrała swojego ostatecznego kształtu i zajęła miejsce w kompozycyjnym układzie zbudowanym wokół puławskiej rezydencji. Pomiędzy Puławami a Parchatką Wisła tworzy lekkie wygięcie w stronę zachodnią, które sprawia, że rozciągnięte na prawym brzegu rzeki park puławski oraz poprzecinane dolinkami i jarami wzgórza Parchatki niemal stykały się nad łukiem Wisły.

    Wiodła do nich szosą nad Wisłą w stronę Kazimierza, słynna topolowa aleja, która w 2004 roku została wycięta ze względu na zły stan drzew, ale którą podziwiać można na starych rycinach i zdjęciach. Dzikie, zorganizowane zgodnie z założeniami parku krajobrazowego i w niewielkim stopniu przekształcone założenie w Parchatce miało pierwotnie trzy główne elementy, które przyciągały uwagę gości: mostek przerzucony nad jarem i będący swego rodzaju ścieżką widokową, domek z tarasem widokowym i piękną pergolą oraz ruinę z drewnianą dzwonnicą, określaną niekiedy jako „kaplica”. W późniejszym okresie doszły do tego jeszcze trzy krzyże ufundowane w grudniu 1822 r. [Rychel-Mantur, 2022, s. 44] przez księżnę ku pamięci jej ukochanej wychowanki Zofii z Matuszewiczów Kickiej (1796-1822) i jej zmarłych niedługo po urodzeniu dwóch córeczek [Pawłowski, 2011].

    Jak pisała Sabina Grzegorzewska w swoich wspomnieniach [1898, s. 53]: „jechało się brzegiem Wisły i w miarę jak się do miejsca zbliżało, wysuwały się coraz nowe widoki na przeciwległe okolice. Księżna rozmaite nazwiska dawała swojej ulubionej Parchatce, to ją nazywała Szwajcaryą, to Samotnią, znać też było tutaj jej rękę, która miejsce to wypieściła i w właściwą sukienkę ubrała”. „Wchód do niego [ogrodu] jest ze strony wioski, pomiędzy szerokimi parowami, tak zręcznie mchem wyłożonemi, że nikt się dzieła ręki ludzkiej nie dorozumie” [Parchatka, 1838]. „U stóp góry powozy się zatrzymały – pisała dalej Grzegorzewska – panowie podali ręce paniom, przeszliśmy przez mostek rzucony nad przepaścią, a idąc coraz wyżej, dotarliśmy do małego sielskiego domku, zielonością i bluszczem zdobnego, zawieszonego na stromem wzniesieniu; domek opatrzony w rozmaite sprzęty do wygody służącego, a nawet w podręczną mapę, miał wystawę, z której rozwijały się najpyszniejsze widoki” [Grzegorzewska, 1898, s. 54; Bernatowicz, 2005, s. 128, 143].

    J. P Norblin, Wejście do Parchatki, Muzeum Narodowe w Krakowie
    https://zbiory.mnk.pl/pl/wyniki-wyszukiwania/katalog/130407

    Na jednej z rycin Piotra Norblina widać go, nieduży, kamienno-drewniany i kryty strzechą domek, z werandą i pergolą porośniętą winoroślą, który usytuowany był na wysokim zboczu, od strony Wisły. „Nasyciwszy się tym widokiem podróżny, udaje się dalej ścieżkami mocno zacienionemi i wijącymi się brzegiem wspomnianej przepaści. Nic uroczniejszego być nie może nad tą przechadzkę. Gęstwina, zaledwie nieco dnia przepuszczająca, całą drżąca śpiewem słowika, zalana deszczem harmonij, za każdym przelotem ptaszyny spadające śniegi z majowego kwiatu” [Parchatka, 1838; Puławy, 1821, s. 236; Kaszewski, 1882].

    Tenże sam Norblin uwiecznił też piękne widoki na dolinę Wisły i Kazimierz, ale przede wszystkim drewniane przejście i mostek, zręcznie wplecione we wzgórza i dolinki i pozwalający na komfortowy spacer pomiędzy nimi.

    Muzeum Narodowe w Krakowie; www.zbiory.mnk.pl ;MNK XV-Rr.-1; Fot. Bartosz Cygan
    J. P. Norblin, Most prowadzący do pustelni, Muzeum Narodowe w Krakowie https://zbiory.mnk.pl/pl/wyniki-wyszukiwania/katalog/282728

    Jak pisała Joanna Widalińska „[mostek] właściwie nazwaćby można diabelskim, gdy z prawie cudownym sposobem jest zawieszony ponad głębokim parowem górę przerzynającym, chociaż bezpiecznie przebyć można tę napowietrzną drogę, wszelako umysł zatrważa się na widok przepaści pod nią będacey” [Widalińska, 1830, s. 616-617; Komarnicki, 1922, s. 229]. Mostkiem idąc delikatnie w górę dojść można było do ruin malowniczych, trochę antycznych w charakterze, trochę romańskich, jeśli spojrzało się z boku, trochę swoiskich z drewnianą dzwonnicą [Goliński, 1988, s. 128; Dembowski, 1898, s. 201-202].

    J. P. Norblin, Pustelnia w Parchatce, Muzeum Narodowe w Krakowie https://zbiory.mnk.pl/pl/wyniki-wyszukiwania/katalog/131075

    „Z każdego punktu gdzie się spocznie coraz to nowsze odkrywaią się piękności przyrodzenia; zwłaszcza od strony Kaźmierza i przyległych iemu okolic: lecz widok z najwyższego miejsca góry jest zachwycający. Z iednej strony Puław y przedstawiają się w postaci ogrodów ciągłych: bieg wspaniałey Wisły gdzie niegdzie ścieśnioney i znów szeroko rozlewającey się dzielą Kępy, buynemi drzewy i gaiami zarosłe. Z drugiey strony w oddaleniu widać sterczące mury Kazmirowskiego zamku: poniżej kwieciste łąki i błonia, daley wsi po górach i dolinach rozsiane: przy nich ogrody i łany buynym plonem okryte, nareszcie posępne bory i wzgórza w przestwornym giną widokręgu” [Widalińska, 1830, s. 616-617]. „Tu rzeczywiście rozrzutna natura sprawia wrażenie, jakoby wręcz sypała swymi skarbami. Wzrok szybuje poprzez pejzaż, rozległy, żyzny, różnorodny. W całej jego rozległości płynie nasza królewska Wisła. Z jednej strony opływa Puławy i niższe tereny, z drugiej, dzieląc się na pół, tworzy uroczą wysepkę, i ukazuje na jednym z brzegów Janowiec wraz z rozległym zamkiem, wieńczącym horyzont. Dalej miasteczko i ruiny Zamku Kazimierza, zacnego króla, o którym droga pamięć daje tym miejscom prawo do bycia drogimi dla każdego polskiego serca” [Tarnowska, b.d.].

    Bo urok Parchatki, to przepiękne widoki rozciągające się na cztery strony świata, aż, jak przesadnie pisał Norblin – po same Karpaty [Goliński, 1988, s. 78]. Urok „najpiękniejszego miejsca widokowego. Najpiękniejszego, jakiem dotąd w Polsce widziała – jak pisała hrabina Tarnowska – I za piękne uchodziłoby wszędzie indziej, nawet w czarującej Italii”To również nieodparty czar zalesionych wąwozów, ukrytych zakątków, dyskretnie prowadzonych ręką człowieka ingerencji w naturę. O niezwykłości Parchatki wspominali wszyscy, którzy zwiedzali tę okolicę, uwieczniali ją w wierszach, pamiętnikach czy obrazach. Przywoływany już J.P. Norblin, Barbara Czernof, autorka przepięknych akwarel, Franciszek Morawski autor poematu „Parchatka”, Kajetan Koźmian, mówią o tym niezliczone wspomnienia gości tak licznie Puławy i Parchatkę odwiedzających. I choć nie zostało w zasadzie nic z założeń architektonicznych, a te parkowo-ogrodowe niepielęgnowane rozpłynęły się w dzikiej naturze, to czar lesistych wąwozów i przepiękne widoki wraz trzema krzyżami, które w 2006 r. pojawiły się na nowo w krajobrazie Parchatki nieodmiennie wabią i zachwycają przybyszów.

    Małgorzata Nossowska (Instytut Historii UMCS)

    Małe ojczyzny – strefa regionalistów

    Współczesność, strategie rozwoju

    Działania mieszkańców Parchatki w 2023 r.

    Miniony rok był dla mieszkańców Parchatki bardzo intensywny i obfitował w liczne wydarzenia związane z działalnością na rzecz naszej lokalnej wspólnoty. Jedną z inicjatyw były nasze starania dotyczące zachowania walorów krajobrazowych i przyrodniczych regionu Lubelszczyzny w którym mieszkamy zwanego Krainą Lessowych Wąwozów. W 1979 r. dla ochrony tych wyjątkowych walorów okolic Kazimierza Dolnego został utworzony Kazimierski Park Krajobrazowy, który jest najstarszym parkiem krajobrazowym w województwie lubelskim. Na krajobraz Parku miały wpływ zlodowacenia a przede wszystkim przyniesione przez wiatr wielkie ilości pyłu lessowego, który miejscami tworzy ponad 30 metrowej grubości pokrywę. Wyjątkowo podatne na rozmywanie wyniosłości lessowe rozcięte zostały przez niezliczoną ilość wąwozów. Pomiędzy Parchatką a Zbędowicami znajduje się ich istny labirynt, który tworzy siatkę najgęstszą w Polsce i w Europie.

    Te wyjątkowe walory krajobrazowe i przyrodnicze przyciągają swoim pięknem licznych amatorów pieszych wędrówek, turystów oraz rowerzystów. Niestety od kilku lat są również miejscem, w którym organizowane są nielegalne rajdy motocyklami i quadami, które w znaczący sposób przyczyniają się do niszczenia lasów i wąwozów lessowych m.in na terenie Parchatki, jak również stanowią zagrożenie dla mieszkańców i turystów. Wobec bierności lokalnych władz samorządowych, Policji oraz Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych, mieszkańcy Parchatki podejmowali w 2023 r. aktywne działania na rzecz ochrony lasów i wąwozów lessowych prosząc o interwencję organy centralne i lokalne zajmujące się ochroną przyrody, a także fundacje i stowarzyszenia, które zajmują się przeciwdziałaniem takim zagrożeniom. Wiosną z naszej inicjatywy w Kazimierzu Dolnym miało miejsce spotkanie przedstawicieli mieszkańców Parchatki z Burmistrzem, w trakcie którego mieliśmy możliwość przedstawienia naszych postulatów dotyczących ochrony lasów i wąwozów przed dalszą dewastacją. 


    Dzięki naszym licznym interwencjom kierowanym do Lubelskich Parków Krajobrazowych oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie 28.7.2023 r. w Kazimierzu Dolnym doszło do spotkania Dyrekcji Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych, włodarzy gmin Kazimierz Dolny i Wilków, przedstawicieli Policji, a także lokalnej społeczności w sprawie ustalenia zasad współpracy w walce z użytkownikami quadów, crossów i samochodów terenowych, którzy od lat niszczą drogi, lasy i wąwozy na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. 

    Złożone zostały propozycje zaradzenia zaistniałej sytuacji. Ustalony został  także termin kolejnej debaty. Szczegółowe informacje dotyczące przebiegu spotkania są dostępne na stronie: https://parki.lubelskie.pl/aktualnosci/stop-rozjezdzaniu-kazimierskiego-parku-krajobrazowego. Uzyskaliśmy także gwarancję podjęcia w 2024 r. realnych działań przez władze parku krajobrazowego m.in. wykonania i ustawienia 30 szt. tablic ,,Zakaz wjazdu quadami i crossami” przy wjazdach i wyjazdach z wąwozów na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego, podjęcia działań edukacyjnych w szkołach, organizacji warsztatów plenerowych promujących akcje ,,antyquadowe”. 
    Osobiście jestem niezmiernie wdzięczny Pani prof. Annie Jarosz-Wilkołazkiej, Dyrektorowi Instytutu Nauk Biologicznych UMCS, która na początku grudnia 2023 r. pozytywnie zaopiniowała mój wniosek (prośbę) o nawiązanie przez Instytut Biologii UMCS współpracy ze społecznością Parchatki na wielu różnych płaszczyznach, zwłaszcza w zakresie wsparcia naszych działań na rzecz zachowania bioróżnorodności na obszarze Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Dzięki uprzejmości Pani Dyrektor w styczniu 2024 r. w siedzibie Instytutu Biologii ma odbyć się robocze spotkanie, które z pewnością umożliwi nam wzajemne poznanie, dyskusję o możliwej współpracy i zaplanowanie kolejnych kroków.


    Rok 2023 r. okazał się również przełomowy dla realizacji mojego projektu badań dawnego ogrodu krajobrazowego księżnej Izabeli Czartoryskiej w Parchatce. Dzięki współpracy z Panią Naczelnik Agnieszką Stachyrą z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie udało mi się po 8 latach bezowocnych poszukiwań skontaktować z archeologiem, którego zainteresował mój amatorski projekt badań dawnego ogrodu krajobrazowego w Parchatce. Mam nadzieję, że z pomocą Pana dr Łukasza Miechowicza z Instytutu Archeologii PAN zostaną opracowane założenia projektu badawczego, co w przyszłości umożliwi pozyskanie źródeł dla jego finansowania. Ponadto Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Lublinie zwrócił się do Muzeum książąt Czartoryskich w Puławach z prośbą o przyjęcie zabytków archeologicznych (fragmentów kafli piecowych, cegieł, dachówek, ceramiki), które dotychczas znalazłem na terenie dawnego ogrodu krajobrazowego w Parchatce, a które są pozostałością po budowlach ogrodowych – domku pustelnika oraz kaplicy.

    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć sobie i mieszkańcom Parchatki w Nowym 2024 r. pomyślnej realizacji inicjatyw, które podejmujemy dla zachowania walorów przyrodniczych i kulturowych Krainy Lessowych Wąwozów. 

    Adam Konas

    Punkt 1

    Samorząd, organizacje​

    Kościoły i związki religijne​

    O PARCHATCE W PARAFII WŁOSTOWICE

    Na przestrzeni lat w Parchatce zmieniali się właściciele, zmieniały się granice terytorium i przynależność do gmin. Jedno jest stałe od wielu, wielu lat. To przynależność do parafii – najstarszej i najtrwalszej struktury życia religijnego i społecznego w naszym kraju. W „Monografii parafii św. Józefa w Puławach-Włostowicach w latach 1676 – 1990” opracowanej przez ks. dr Józefa Szczypę możemy przeczytać o historii powstania parafii i przynależności do niej wsi Parchatka. Monografia jest obszernym kompendium wiedzy o tym jak powstawała parafia, o miejscowościach na terenie parafii, o erekcji i fundacji , o świątyniach i innych obiektach sakralnych, o duchownych i ludności. Z oczywistych względów skupiam się na wątku przynależności Parchatki do parafii.

    Mapka parafii pochodzi z ,,Monografii parafii św. Józefa w Puławach-Włostowicach w latach 1676 – 1990” ks. Józefa Szczypy

    Oto co ks. Józef Szczypa pisze o Parchatce: (przytaczam fragmenty) „Wieś Parchatka leży w dolinie Wisły. Długosz nazywa ją Parchowatką i podaje, że podobnie jak Włostowice należała do kościoła Jaroszyńskiego. Ślady osadnictwa ludzkiego sięgają czasów prehistorycznych, potwierdzają to znaleziska z r. 1700 p.n.e. Zarówno biskup krakowski jak i klasztor na Świętym Krzyżu pobierali z Parchatki dziesięcinę. W 1531 r. należy do parafii Jaroszyn, a jej właścicielem jest Marcin Skowieski. W 1565 r. należy już do parafii Końskowola. Atrakcyjne położenie wsi sprawiło, że stała się miejscem wycieczek dworu Czartoryskich. W 1821 r. znajdowało w niej 21 domów zamieszkałych przez 173 osoby. W 1656 r. i 1705 r. zostaje spalona przez Szwedów. Szalejące epidemie niejednokrotnie nawiedzały wieś. W ciągu 200 lat ( od pocz. XVIII w do 1921 r.) Parchatkę opuściło 149 osób. W 1950 r. dla upamiętnienia tragedii Krwawej Środy 1942 r. wzniesiono pomnik.” Tyle w temacie opisu samej miejscowości. Dalej ks. Józef Szczypa zajmuje się historią tworzenia parafii. Ostateczna decyzja o powstaniu parafii zapadła 12 sierpnia 1656 r. Aktem dysmembracji (parcelacji) bp Andrzej Trzebicki dokonał erekcji nowej parafii Włostowice, do której należą: Puławy, Wólka Profecka, Skowieszyn i Parchatka. Pierwszy kościół był drewniany. Budynek kościoła do reszty ograbili i zniszczyli Szwedzi. Funkcję kościoła parafialnego przejęła kaplica. Elżbieta Izabela Sieniawska sprawę budowy nowego kościoła powierzyła Czechowi – Franciszkowi Antoniemu Mayerowi, który już 28 stycznia 1725 r. dokonuje potrzebnych pomiarów. W maju zwieziono 184 fury kamienia. 3 lutego 1726 r. Mayer pisze „Kamień łamią nad Parchatką i zaczynają go zwozić”.

    Wybudowana świątynia wymagała ustawicznej troski. Kradzieże i działania wojenne dopełniają zniszczeń. Na terenie parafii działają kaplice. Jedną z nich była kaplica w Parchatce. Potwierdza ją litografia Barbary Czernow. Liczba mieszkańców i katolików zmieniała się na skutek powstań, działań wojennych, epidemii i migracji ludności. Rusyfikacja przyczyniła się do wzrostu liczby prawosławnych. Oprócz Żydów są Niemcy, Włosi, Holendrzy i Anglicy. W 1851 r. jest 4817 katolików. Po 1919 r. liczba katolików zmienia się, bo zmieniają się granice parafii. W 1946 r. na terenie parafii mieszka 2619 osób, są wśród nich Żydzi i Prawosławni, ale w Skowieszynie i Parchatce mieszka wyłącznie ludność katolicka. Monografia Parafii św. Józefa we Włostowicach dokumentuje przynależność do niej Parchatki od 367 lat. Jesteśmy jej częścią nierozerwalnie od początku jej powstania. Zachęcam zainteresowanych do zapoznania się z faktami i wiedzą, nie tylko o Parchatce. To naprawdę ciekawa historia.

    Artykuł powstał na podstawie ,,Monografii parafii św. Józefa w Puławach-Włostowicach w latach 1676 – 1990” autorstwa ks. Józefa Szczypy opublikowanej w: STUDIACH PUŁAWSKICH – wydane przez Towarzystwo Przyjaciół Puław, seria A, t. 4( 6 )1992 r.

    Anna Rybczyńska

    Życie kulturalne

    Oświata i szkolnictwo

    Wybitne postacie​

    Michał Wolski. Wspomnienie

    11 sierpnia 2021 r. minęło 50 lat od śmierci mieszkańca Parchatki, długoletniego sołtysa, członka Ochotniczej Straży Pożarnej w Parchatce, Pana Michała Wolskiego. To wyjątkowa postać. Wśród mieszkańców Parchatki dał się poznać jako prawy, światły, porządny człowiek, dobry gospodarz i sołtys. Wywiady, jakie przeprowadziłam z mieszkańcami potwierdzają opinię na temat zasług, jakie dla Parchatki poczynił Pan Michał Wolski. Pan Andrzej Pawłowski (syn Zygmunta) pamięta, że to właśnie z inicjatywy Michała Wolskiego, Zygmunta Pawłowskiego, Józefa Matraszka oraz Stanisława Kłopotowskiego została postawiona remiza strażacka. Powstała ona z drewna pozyskanego od w/w gospodarzy przy wsparciu mieszkańców wsi. W remizie znajdował się sprzęt strażacki. Była ona także miejscem zebrań i wiejskich zabaw. Żyją one jeszcze w pamięci mieszkańców i wspominane są z sentymentem.

    Michał Wolski. Fot. ze zbiorów
    A. Rybczyńskiej

    Pan Michał Wolski brał czynny udział w budowania Szkoły Podstawowej w Parchatce. We wspomnieniach najstarszej obecnie mieszkanki Parchatki, 92 letniej Pani Władysławy Wojdaszki, Michał Wolski, jej były sąsiad, „dziadek” (tak o Panu Michale mówi Pani Władysława) funkcjonuje jako uczciwy, prawy, ”ludzki człowiek”. Zawsze uśmiechnięty, chętny do pomocy. Pamięta, jak pięknie wysławiał się Pan Michał. „Mówił wierszem” – tak określa moja rozmówczyni oratorskie wypowiedzi ówczesnego sołtysa. Do historii przeszła mowa, jaką wygłosił podczas uroczystości otwarcia szkoły, którą mieszkańcy Parchatki wybudowali dla swoich dzieci. Za mowę, którą wygłosił, otrzymał owacje na stojąco. W pamięci mieszkańców żyją jeszcze mowy wygłaszane na weselach i pogrzebach.

    Pięknie o swoim dziadku opowiadała mi wnuczka Pana Wolskiego, Pani Zofia Zając. Z wielką estymą wspomina dziadka. To był wielki społecznik, zaangażowany w sprawy ludzi potrzebujących pomocy i nie tylko tych. Nigdy nie odmawiał, służył swoją osobą zawsze, ktokolwiek potrzebował pomocy. W dzień i w nocy. Podczas scalania gruntów był mediatorem i rozjemcą. Nie odmawiał prośbom, aby zostać ojcem chrzestnym nowo narodzonych dzieci. Miał ich ponad dwudziestu. W Gromadzkiej Radzie Narodowej z siedzibą w Bochotnicy był radnym. Udzielał się także w Banku Spółdzielczym. Pomagał nawet wtedy, kiedy chorowały rolnikom zwierzęta. Miał także dużą wiedzę historyczną. W czasie wojny kilkakrotnie ocierał się o śmierć. Był wyjątkowo religijny. Swoje umiejętności oratorskie wykorzystywał także podczas Misji w kościele. O wielkim poważaniu i szacunku, jakim Go darzono, może świadczyć fakt, że w Wielki Czwartek, to właśnie Panu Michałowi, główny celebrans dokonywał symbolicznego mycia nóg. Pani Zofia, która swoje imię zawdzięcza dziadkowi, jako najstarsza wnuczka była kochana przez Niego i tak jak dziadek Ją, mocno Go kochała. Jest z Niego dumna.

    Fot. ze zbiorów A. Rybczyńskiej

    W pamięci starszych mieszkańców Parchatki Pan Michał Wolski żyje, a ja pragnę przybliżyć postać tego wyjątkowego człowieka wszystkim tym, którym nie dane było Go widzieć i słuchać. Dla nas wszystkich obecnych mieszkańców Parchatki, za Jego obecność i misję, jaką spełniał wśród ludzi – WIELKIE POWAŻANIE I SZACUNEK!

    Oprac. Anna Rybczyńska (artykuł ze strony ”Dzieje Parchatki”)

    Helena Turketti – Szczygieł

    Poczet zacnych ludzi Parchatki powiększam dzisiaj o postać, która w historii wsi zapisała się dobrocią i wielką empatią. Domu, w którym mieszkała pani Helena Turketti z rodziną już nie ma, ale pamięć o wszystkich jej mieszkańcach żyje. Do napisania wspomnień o tej niezwykłej kobiecie przyczyniły się rozmowy, które prowadziłam z mieszkańcami, szukając informacji o przeszłości wsi.

    We wspomnieniach pana Kazimierza Białasa, który swoją młodość spędził w sąsiedztwie domu państwa Turkettich i rodziców pani Heleny państwa Tutkajów, sportowe zainteresowania synów i pokaźna biblioteka, która znajdowała się w ich domu, a z której często korzystał, to było to, co pozwalało poznać rodzinę bliżej i co miało wpływ na jego wybory i dalsze życie. Pan Kazimierz pamięta pomoc, jaką starała się świadczyć pani Helena. Bardzo dobrze wspomina całą rodzinę pan Tadeusz Grzegorczyk. Uważa, że była to w Parchatce, w owym czasie, najbardziej światła rodzina. Zainteresowania i pasieka, którą miał pan Tutkaj pokrywały się z zainteresowaniami jego ojca, więc kontakt z rodziną był częsty i do dzisiaj pamięta opowieści o tragicznych losach ojca pani Heleny. I nie tylko (więcej na ten temat we wspomnieniu pani Anny Turketti – Kluziak).

    Helena Turketti-Szczygieł.
    Fot. ze zbiorów A. Rybczyńskiej

    Pani Krystyna Wiejak była sąsiadką, która doświadczyła dobroci pani Heleny bezpośrednio. Określenie „cudowna kobitka” wypowiedziane z uśmiechem i nostalgią przywołały wspomnienia podarowania jej pralki do prania, która miała ulżyć w pielęgnacji chorego dziecka. Taka była reakcja pani Heleny na widok prania przy pomocy tary. Pomoc mieszkańcom wsi, niesiona z potrzeby i dobroci serca, przywołuje same dobre skojarzenia. Pani Helena pamiętana jest także jako doskonała „pani od zastrzyków”, która nie odmawiała i takiej usługi, kiedy trzeba było ratować zdrowie i życie.

    Wspomnienia o pani Helenie Turketti przekazała mi także pani Ala Jakubic i Halina Nowakowska, i pokrywają się one z przytoczonymi wyżej. Dopełnieniem, a może nawet pełną informację o Helenie Turketti – Szczygieł otrzymałam od jej córki pani Anny Turketti – Kluziak, którą znają jej rówieśnicy z Parchatki, a także ci młodzi ludzie, których uczyła języka polskiego i rosyjskiego w „Chemiku”. Helena Turketti – Szczygieł 1922-1995 Wspomnienia o Mamie i rodzinie Moja Mama swoje dzieciństwo spędziła w Warszawie, gdzie pracowali jej rodzice. Była wątła o drobnej budowie, więc wakacje, a później lata szkolne upłynęły jej w Parchatce i Puławach pod opieką dziadków Szychowskich. Uczęszczała jako jedyna w okolicy do Liceum im. A.J. Czartoryskiego. Wówczas nie było świadomości społecznej ani zrozumienia dla potrzeby kształcenia. Trzeba było pokonać trudności komunikacyjne (zimą do szkoły wożono Mamę saniami), czasami brakowało pieniędzy na czesne, by opłacić szkołę. Wybuchła II wojna światowa, Mama ukończyła gimnazjum, krótko uczestniczyła w tajnym nauczaniu, co wiązało się z dużym ryzykiem i niebezpieczeństwem. Kiedy Mama miała osiemnaście lat, przyszła pacyfikacja wsi, jedni zostali rozstrzelani inni, w tym dziadek Jan Tutkaj został wywieziony przez Niemców na Majdanek. Przeżył istne piekło obozów koncentracyjnych – Oświęcimia i Dachau, skąd wrócił po pięciu latach wykończony fizycznie i niezdolny do dalszej pracy na roli. Swoje wspomnienia z tych strasznych lat spisał dla wnuków i do dziś są w rodzinie. Moja Mama wkrótce znalazła się na liście osób wysyłanych na roboty przymusowe do Niemiec, ale w tym czasie poznała mego ojca – Henryka Turkettiego i wyszła za mąż w 1941 r. Uchroniło to Mamę przed wywózką, gdyż ojciec pracował jako urzędnik państwowy. Ciężko było przetrwać okupację, pola nie miał kto obrobić, kontyngenty nałożone, a potem urodziłam się ja jako pierworodna. Mama z kilkumiesięcznym dzieckiem, z tatą i babcią zostali wyrzuceni ze swego domu przez Rosjan. Uciekli wąwozami do Niezabitowa, a mnie, która zachorowałam życie uratował rosyjski lekarz. Resztę tułaczki wojennej dzielna Mama spędziła w Lublinie. Po powrocie do Parchatki, zastali dom okradziony i zdewastowany – mieścił się tu rosyjski lazaret. Po zakończeniu wojny, moi rodzice muszą opuścić babcię, bo zaczęły się kłopoty ojca z powodu AK-owskiej przeszłości. Te lata spędziliśmy na Kaszubach, a potem w Trójmieście. Moja rodzina powiększyła się o troje rodzeństwa, czasy kartek, chorób i przesłuchań ojca – to wszystko przeżywała moja Mama. W tym czasie dziadkowie w Parchatce nie dawali sobie rady, gdyż jako „kułacy” mieli największe kontyngenty, a poza tym byli słabego zdrowia. Rodzice podjęli trudną decyzję o powrocie do domu – bez elektryczności, łazienki i ze szkołą oddaloną o 3 km, do której dzieci musiały chodzić pieszo. Rodzice długie lata walczyli o przystanek autobusowy i elektryczność, która pojawiła się dopiero w 1962 roku (maturę robiłam przy lampie naftowej). Musieli też podjąć pracę w Puławach, by ze swoich pensji pomóc opłacić dziadkom podatki. Wychowałam się w rodzinie wielopokoleniowej, miałam szczęście do wspaniałych dziadków. Babcia Tutkajowa zadziwiała życzliwością, dzielnością, kulturą i zrozumieniem ludzi. Schorowany dziadek był „złotą rączką”, kochał konie i pszczoły, dbał byśmy znali prawdziwą historię, czytał nam książki. Mama mimo wielu obowiązków organizowała dla kobiet pogadanki prowadzone przez ginekologa. Przez wiele lat z jej inicjatywy odbywały się kursy gotowania, pieczenia, przygotowania mięs i wyrobów masarskich. Pomogła niejednemu choremu dziecku robiąc zastrzyki (nauczyła się tego pracując w szpitalu). Zdobyła sobie przychylność i uznanie, była często zapraszana na uroczystości rodzinne sąsiadów – chrzty i wesela. W domu mieliśmy bogatą bibliotekę, co było głównie zasługą Mamy, chętnie wypożyczaliśmy nasze książki sąsiadom. Po latach dokonał się skok cywilizacyjny w „mojej małej ojczyźnie”, ale ja z wdzięcznością wspominam czasy mojej Mamy i Najbliższych.

    Anna Turketti – Kluziak – córka (artykuł ze strony ”Dzieje Parchatki”)

    Rodziny – pamiątki

    Serwis porcelanowy Parchatka księżnej Izabeli Czartoryskiej

    Artykuł ,,Serwis porcelanowy Parchatka księżnej Izabeli Czartoryskiej” był dla mnie próbą przybliżenia czytelnikom miesięcznika „Echo Końskowoli” (wydanie: marzec 2020 r. Nr. 3, 299, s. 5-7) historii jednego z najlepiej zachowanych stołowych serwisów magnackich w Polsce. Do dziś zachowało się z niego 109 elementów, z których większość jest przechowywana w Muzeum Narodowym w Krakowie. Dzięki staraniom Pani Dyrektor Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach od 2019 r. możemy podziwiać fragment tego pięknego serwisu liczący ok. 30 elementów na ekspozycji w puławskim muzeum. 

    Zdjęcie strony 5 „Echa Końskowoli” wydanie: marzec 2020 r. Nr. 3 (299), na której został opublikowany artykuł o serwisie (aut. fot. A. Konas).

    Historia i okoliczności powstania serwisu do dnia dzisiejszego nie zostały do końca wyjaśnione. Stanowił jeden z pierwszych tak dużych serwisów obiadowych, który wykonano w polskiej manufakturze porcelany w Korcu. Został z pewnością zamówiony przez księżną Izabelę Czartoryską do Parchatki- ulubionego miejsca wypoczynku Czartoryskich oddalonego nieco od Puław. W piękny sposób opisuje Parchatkę we wspomnieniach ,,Czasy i ludzie” Franciszek Ksawery Prek (wyd. z 1959 r., ZNiO Wrocław): W pobliżu Puław jest góra i lasek zwane Parchatka, w tym lasku księżna rozkazała wyciąć miejsce dość obszerne, dla zabaw towarzyskich przeznaczone, w którym wybudowany domek uprzejmy i w tym często dawała w porze przyzwoitej śniadania i sute podwieczorki, widok panujący nad Wisłą i Puławami wiele ściągał do siebie gości. 

    Dziś serwis porcelanowy Parchatka przypomina zapomnianą historię wioski, która mimo swego atrakcyjnego położenia w centrum tzw. trójkąta turystycznego Puławy-Kazimierz Dolny – Nałęczów wciąż dla wielu pozostaje nieodkrytą. Serdecznie zachęcam do lektury artykułu i odwiedzenia Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach, w którym na jednej z wielu ciekawych ekspozycji możemy podziwiać serwis porcelanowy Parchatka. 

    Adam Konas

    Wspomnienia, albumy rodzinne​

    Andrzej Pawłowski, syn Zygmunta Pawłowskiego. Historie

    Szukając informacji na temat Parchatki, jej historii i ludzi w niej żyjących, dotarłam do Pana Andrzeja Pawłowskiego – dzisiaj 80-letniego, sympatycznego mieszkańca, który tutaj się urodził, założył rodzinę i pracuje.

    Opowieść Pana Andrzeja zaczęła się od wspomnień z dzieciństwa, dorastania, potem trudnego, już dorosłego życia w społeczności Parchatki, aby przejść do historii życia rodziców, a szczególnie ojca – Zygmunta. Historia życia Zygmunta Pawłowskiego to fascynująca, smutna opowieść, na tyle ciekawa, że poświęcimy jej osobne miejsce. Z archiwum fotograficznego Pana Andrzeja wybrałam fotografie, które przedstawiają życie w dawnej wsi ludzi tu żyjących. Większość z nich już nie żyje. Budynki, które tworzą tło, przestały istnieć. To krótki zapis fotograficzny dziejów Parchatki. OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA. Pan Zygmunt Pawłowski urodził się 25 lipca 1909 roku w Parchatce. Tutaj dorastał, żył i zmarł. Życie Pana Zygmunta można podzielić na kilka ważnych okresów. Najtragiczniejszy z nich dotyczy czasów II wojny światowej. W książce „Ucieczki ku wolności” zamieszczona jest obszerna Jego wypowiedź o tym co przeżył, czego doświadczył i ile razy zaglądał śmierci w oczy. Warto przeczytać. Jest w niej mowa o Parchatce i wydarzeniach z nią związanych. Czytając je, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Pan Zygmunt, mimo tragicznych przeżyć, miał szczęście, że opatrzność, która nad Nim czuwała, pozwoliła wrócić do żony, do dzieci – do domu. Szczęśliwy powrót, ale gorzki poprzez doświadczenia „bliskich spotkań” z aparatem socjalistycznego państwa stalinowskiego okresu. Syn Pana Zygmunta, Andrzej Pawłowski, pielęgnuje pamięć o ojcu, przechowuje pamiątki i próbuje ocalić od zapomnienia postać ojca – więźnia obozów zagłady. Panie Andrzeju, pomożemy Panu tę pamięć zachować. Oto relacja fotograficzna życia Pana Zygmunta Pawłowskiego zamknięta w literaturze i dokumentach. Zachęcamy do lektury.

    Ps. Wszystkie fotografie pochodzą z albumu fotograficznego Pana Andrzeja Pawłowskiego, syna Pana Zygmunta Pawłowskiego

    Oprac. Anna Rybczyńska (artykuł ze strony ”Dzieje Parchatki”).

    Szkoła jak serce…

    Ktoś niedawno powiedział o szkole w Parchatce, że to takie „serce naszej wsi”. Trudno się z tym nie zgodzić. Przecież to tutaj zapadają ważne decyzje związane z jej funkcjonowaniem w strukturach gminy. W niej bije „serce wsi” i chociaż szkoła w rozumieniu procesu nauczania dawno już przestała istnieć, to przecież pozostał budynek, w którym mieszkańcy pracują, uczą i udoskonalają swoje umiejętności, bawią się i wypoczywają. Ta szkoła od początku swojego istnienia, do chwili obecnej łączyła ludzi i wyzwalała pozytywne emocje. To tutaj rozpoczynały edukację dzieci w klasach I – IV, to stąd wędrowały do miasta po dalszą naukę. Mając świadomość przemijania czasu i pamięci, która jest zawodna, przytaczamy dla jej starszych i tych całkiem młodych mieszkańców, historię jej budowy, spisaną przez Panią Marię Antas, urodzoną w Parchatce i związaną z nią całym swoim życiem.

    Pani Maria rozpoczyna swoje wspomnienia od czasów powojennych, kiedy to sołtysem wsi był Michał Wolski. To za Jego kadencji powstała OSP, która wraz z mieszkańcami wybudowała remizę strażacką z desek i bali pokrytych papą. Jedno jej pomieszczenie przeznaczone było na sprzęt strażacki, a drugie służyło mieszkańcom. Tutaj odbywały się zebrania wiejskie, a także zabawy i kino objazdowe. Funkcjonowała do momentu całkowitego spalenia, kiedy zapaliły się gazety przyklejone do wewnętrznych ścian, osłaniające przed wiatrem i zimnem. Szkoła w owym czasie funkcjonowała, ale lekcje odbywały się w kilku chałupach wiejskich, za które trzeba było zapłacić. Pani Maria swoją edukację rozpoczęła w 1946 roku. Jej wychowawczynią była przez cztery lata Pani Celina Potuszyńska, przywożona wozem konnym z Puław przez rodziców, zimą zaś saniami, często przez swoich uczniów. Izba lekcyjna ogrzewana była, jeśli uczniowie przynieśli z domu opał, a tzw. koza rozgrzewała zmarznięte dłonie. Zajęcia lekcyjne na poziomie wszystkich czterech klas, gromadziły uczniów w różnym wieku. Klasę V kontynuowała już we Włostowicach, a przedmiotów uczyli już specjaliści. Religii uczył ks. Proboszcz Bronisław Kijańczuk. W tym czasie w Parchatce zmienia się sołtys i komendant straży. Pod nadzorem nauczycielki Pani Celiny Potuszyńskiej zawiązuje się Społeczny Komitet Budowy Szkoły. W jego skład wchodzą: Józef Matraszek, Ksawery Kłopotowski, Stanisław Wnuk, Jan Suszek i Zofia Capała. Plac na budowę szkoły był z roku 1938, kiedy to w Parchatce miało miejsce scalenie gruntów. Każdy gospodarz oddał 2 ary z 1 hektara na wspólnotę wiejską. Na tych placach rolnych mieszkańcy wsi zaczęli uprawiać len i konopie. Po ich ścięciu, rośliny moczono w stawie Doły, a po ich wysuszeniu zawożono do Państwa Sijków na Rudach, którzy posiadali maszynę do międlenia roślin. Włókno sprzedawano w Końskowoli, w której były w owym czasie zakłady produkujące sznurek. Za uzyskane w ten sposób pieniądze, a także za sprzedaż drewna (sosna i sokory), kupowano materiały budowlane i gromadzono na placu budowy szkoły. Prace rozpoczęto od wywiercenia studni, a zrobili to czynem społecznym Józef Capała i Jan Kubala. Kłopoty zaczęły się wtedy, kiedy architekt nie zezwolił na budowę i trzeba było zmieniać plany i dostosowywać je do krajobrazu Parchatki. Nie zniechęciło to mieszkańców, nadal mozolnie pracowali. Tak więc szkoła powstała z własnych środków i zbudowana własnoręcznie przez jej mieszkańców. Służyła długo, aż do reformy edukacyjnej lat 90-tych, a funkcjonowała jako filia Szkoły Podstawowej w Bochotnicy. Dwa lata temu mieszkańcy Parchatki znowu czynem społecznym za środki pochodzące ze zbiórki, wybudowali portyk przed wejściem do szkoły. Na koniec Pani Maria wspomina jeszcze o swojej nauczycielce, która spoczęła na Powązkach w Warszawie.

    Oprac. Anna Rybczyńska (artykuł ze strony ”Dzieje Parchatki”)

    Gospodarka – firmy i przedsiębiorstwa

    Walory turystyczne

    Witraż z Parchatki w projekcie badawczym Corpus Vitrearum Polska

    Z wielką radością przekazuję informację o włączeniu przez prof. dr hab. Wojciecha Bałusa, Przewodniczącego Komitetu Nauk o Sztuce PAN, witraża z kaplicy (pustelni) księżnej Izabeli Czartoryskiej w Parchatce do projektu badawczego Corpus Vitrearum Polska

    Początek tej historii miał miejsce w grudniu 2023 r., kiedy to poszukujac kolejnych źródeł dotyczących historii ogrodu krajobrazowego w Parchatce, natknąłem się na stronę internetową prowadzoną przez Panią Monikę Chwałek. Jest ona poświęcona postaci hrabiny Walerii Tarnowskiej. 

    Pani Monika, wielka pasjonatka tej interesującej kobiety, zajmuje się od kilku lat tłumaczeniem jej ,,Dzienników’’. Przeglądając poszczególne przetłumaczone fragmenty natrafiłem na ten z lipca 1807 r.  Zawiera on m.in. opis kaplicy z ogrodu krajobrazowego księżnej Izabeli Czartoryskiej w Parchatce:

    ,,(…) Przybyliśmy do Parchatki w obfitym deszczu, a gdy ustał, nie bez trudu, lecz z wielką przyjemnością wspięliśmy się na górę wznoszącą się nad wioską. Tamtędy księżna przechadzała się do najpiękniejszego miejsca widokowego. Najpiękniejszego, jakiem dotąd w Polsce widziała. I za piękne uchodziłoby wszędzie indziej, nawet w czarującej Italii.

    Pierwszym miejscem odpoczynku jest śliczny Szałas, przy którym jakby na kamieniu ołtarzowym wyryta jest inskrypcja: „Czuła wdzięczność – hoyney naturze”. Tu rzeczywiście rozrzutna natura sprawia wrażenie, jakoby wręcz sypała swymi skarbami. Wzrok szybuje poprzez pejzaż, rozległy, żyzny, różnorodny. W całej jego rozległości płynie nasza królewska Wisła. Z jednej strony opływa Puławy i niższe tereny, z drugiej, dzieląc się na pół, tworzy uroczą wysepkę, i ukazuje na jednym z brzegów Janowiec wraz z rozległym zamkiem, wieńczącym horyzont. Dalej miasteczko i ruiny Zamku Kazimierza, zacnego króla, o którym droga pamięć daje tym miejscom prawo do bycia drogimi dla każdego polskiego serca. 

    Wchodzimy wyżej, by dojść do samotni. Przy niej rustykalna kaplica. Wielce w całości interesująca. Na ołtarzu, ozdobionym jedynie prostym krzyżem, widnieją wzruszające słowa: „Dla Marii. Najczulsze matczyne życzenia”. Och, oby Niebiosa cię wysłuchały.  Naprzeciw ołtarza malowane przezroczyście okno. Widać na nim czarującą figurę nadziei. Ramiona wyciągnięte ku Niebiosom, prosi chwalebnych oznak naszej wiary […]. Słońce opadające na to okno i na obraz dało cały efekt’’.

    Być może witraż z Parchatki był zbliżony do Alegorii Nadziei Wojniakowskiego ( taka jest wstępna opinia prof. Bałusa).

    Kwestia opisu witraża oraz fragmentów szkła odnalezionych na miejscu po kaplicy w Parchatce nie dawała mi spokoju. Postanowiłem więc zwrócić się z prośbą o opinię w tej sprawie do prof. Bałusa, który jest uznanym ekspertem w dziedzinie witraży. 

    Moje zgłoszenie zainteresowało Pana profesora oraz Członków Zespołu i skłoniło do włączenia do projektu badawczego (który ma być prowadzony we współpracy z Biblioteką i Muzeum Książąt Czartoryskich). Dodatkowo badacze w kwietniu planują przyjazd do Puław i Parchatki. 

    Mam nadzieję, że wizyta zespołu prof. Bałusa przyczyni się do większego zainteresowania dawnym ogrodem krajobrazowym w Parchatce, a może stanie się przyczynkiem do większego projektu badawczego. 

    Adam Konas

    Ogród krajobrazowy Czartoryskich i… potencjał turystyczny Parchatki!

    29 maja 2021 r. mieszkańcom Parchatki udało się zmaterializować projekt ustawienia tablic upamiętniających obecność książąt Czartoryskich w Parchatce. Pomysł powstał kilka lat temu, a jego realizacja była poprzedzona drobiazgowym i długotrwałym procesem poszukiwania w archiwach, bibliotekach, muzeach źródeł pisanych oraz ikonografii dokumentującej historię ogrodu krajobrazowego w Parchatce. Do chwili obecnej nie zachowały się budowle z założenia ogrodowego. Na szczęście okazało się, że w zbiorach Muzeów Narodowych w Krakowie i Warszawie zachowało się kilka ciekawych rycin i akwarel z widokami pokazującymi scenerię Parchatki.

    Moją szczególną uwagę zwróciły kompozycje Jana Piotra Norblina oraz Julesa Michela Chandeliera, na których artyści uwiecznili m.in budowle, którymi księżna Izabela Czartoryska upiększyła ogród krajobrazowy. Zachowało się również wiele wspomnień oraz pamiętników dworzan i gości książąt Czartoryskich, którzy wraz z księżną Izabelą bywali w Parchatce. Udało mi się także odnaleźć artykuły prasowe z I połowy XIX wieku, w których opisywano tajemniczy i piękny ogród w Parchatce, określanej wówczas jako cichą siostrę głośnych Puław.

    Po analizie zebranych materiałów ustaliliśmy, gdzie pojawią się tablice upamiętniające poszczególne obiekty założenia ogrodowego. Powstały 4 tablice, na których opisano poszczególne budowle ogrodowe, tj. domek z tarasem zwany wystawą, most przerzucony nad wąwozem, ruiny kaplicy oraz góra trzech krzyży. Tekst został wzbogacony reprodukcjami widoków Parchatki autorstwa Julesa Michela Chandeliera, które udostępniło Muzeum Narodowe w Warszawie. Przy tworzeniu opisu poszczególnych budowli bardzo pomocny okazał się artykuł ,,Parchatka -ułamek z ogrodnictwa polskiego”, opublikowany w Przyjacielu Ludu (nr. 47, wydanie z 26 maja 1838 r.) przedstawiający Parchatkę ,,jaką jeszcze była w 1829 r.”, a więc na krótko przed opuszczeniem Puław przez książąt Czartoryskich.

    Tablica 1 – „Domek z tarasem zwany wystawą” zawiera reprodukcję widoków domku autorstwa J.P. Norblina i J.M. Chandeliera oraz opis budowli zaczerpnięty z artykułu ,,Parchatka ułamek z ogrodnictwa polskiego” (pisownia oryginału): Uszedłszy dwieście może kroków w górę przybywa się do kształtnego i ogajonego domku, gdzie wszystko się mieściło, co tylko do przyjęcia gości potrzebnem być może. Znajdowała się tam i oddzielna biblioteka Parchatki, z wyborowych dzieł pięknej literatury złożna. Z szerokiej wystawy domku nad zarosłą przepaścią wzniesionej, okazują się Puławy, Wisła, rozległe łąki, gaje i wioski

    Tablica 2 – „Most przerzucony nad wąwozem” zawiera reprodukcję widoku mostu oraz krajobrazu doliny Wisły w kierunku Kazimierza Dolnego autorstwa J.M. Chandeliera, który został uzupełniony fragmentem artykułu ,,Parchatka ułamek z ogrodnictwa polskiego”: Nieznacznie lecz coraz wyżej dążąc w górę, podróżny nadchodzi do ogromnego jaru, przez który długi most rzucony, w najromantyczniejszy urok miejsce to przestraja. Z mostu, ten sam prawie, co i z domku, odkrywa się widok, lecz chociaż widziane już powtarza piękności, przecież zdaję się nowym, w innem je bowiem świetle wystawia, w szerszym obrazie, więcej już nawet w obraz ten zbiera przedmiotów.

    Tablica 3 – „Ruiny kaplicy” zawiera reprodukcje widoków kaplicy autorstwa J.M. Chandeliera i Johana Friedricha Franza Brudera oraz zdjęcie piaskowca z napisem ,,Mężnym Polakom” odnalezionego w Parchatce w 1973 r. przez Mariana i Stanisława Majewskich, który był umieszczony z boku mostu w białej grocie ,,uwieczniającej wspomnienia z którymi się kryć musiano” w jednym z wąwozów z polecenia księżnej Izabeli Czartoryskiej. Grota i most nie zachowały się do naszych czasów a sam piaskowiec obecnie znajduje w Puławach przy głównym wejściu do Muzeum Książąt Czartoryskich.

    Tablica 4- „Trzy krzyże” zawiera reprodukcję widoku z Parchatki na Wisłę i okolice w kierunku Puław autorstwa J.M.Chandeliera, który został uzupełniony fragmentem artykułu ,,Parchatka ułamek z ogrodnictwa polskiego”: Nie wystarczyłby tam człowiek, ani okiem tylu widokom, ani dusza tylu uczuciom zachwycenia, gdyby zatopionego w pięknościach natury nie zwróciły nagle do smutnych dumań trzy krzyże, na samym szczycie góry wzniesione. Wystawiono je tam na pamiątkę Zofii z Matuszewiczów Kickiej, która w wiośnie życia, całym uroku piękności, całej swobodzie najczystszego szczęścia, z całem swojem potomstwem w kilka miesięcy zgasła.  

    Realizacja projektu umieszczenia tablic upamiętniających obecność książąt Czartoryskich w Parchatce była możliwa tylko dzięki zaangażowaniu mieszkańców Parchatki i instytucji związanych z projektem. Mamy nadzieję, że pojawienie się tablic na trasie szlaku turystycznego przyczyni się do aktywizacji turystycznej Parchatki. W związku z dokonaną na jesieni 2004 r. wycinką topól ze słynnej alei topolowej umieszczenie przez mieszkańców w maju 2021 r. tablic na trasie szlaku turystycznego (przechodzącego przez Parchatkę żółtego szlaku turystycznego) może stanowić swoistą kompensację dla powiązań puławskiego parku z dawnym ogrodem krajobrazowym w Parchatce. 

    Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż z inicjatywy działaczy Puławskiego Oddziału PTTK końcowy odcinek szlaku wiodącego z Puław przez Włostowice do Parchatki został przeniesiony i poprowadzony przez Górę Trzech Krzyży. Dzięki temu kilkukilometrowy szlak połączył: puławski zespół pałacowo- parkowy, teren dawnego parku i wzgórze z trzema krzyżami w Parchatce, zaś pojawienie się w 2021 r. tablic w miejscach związanych z ogrodem krajobrazowym jest przypomnieniem historii zapomnianego świata, który przed ponad 200 laty stworzyła w Parchatce księżna Izabela Czartoryska i jednocześnie symbolicznym spełnieniem testamentu księżnej zawartego w słowach: ,,Przeszłość- Przyszłości”. 

     Adam Konas 

    Walory turystyczne współczesnej Parchatki 

    Dzisiejsza Parchatka znacznie różni się od tej dawnej – Czartoryskiej. Jej położenie, na najdalej na wschód wysuniętym zakolu Wisły, w otoczeniu setek kilometrów gęstej sieci wąwozów, w Kazimierskim Parku Krajobrazowym, na szlaku prowadzącym do urokliwego Kazimierza Dolnego, to niewątpliwie najważniejsze jej atuty. Na terenie sołectwa Parchatka na 1 km kw. przypada 10 – 17 km wąwozów. Zbocza wąwozów porośnięte są wielogatunkową roślinnością, a mikroklimat tu panujący sprzyja rozwojowi unikalnych roślin. W 2019 r. za sprawą ówczesnego dyrektora KOKPiT Mariusza Płoszaj – Mazurka powstała mapa kazimierskich wąwozów z ich krótkim opisem, a wśród nich jest 12 parchackich. Kazimierski Park Krajobrazowy utworzono dla ochrony lessowego krajobrazu części Płaskowyżu Nałęczowskiego, doliny Wisły oraz zachowania stanowisk roślinności stepowej i miejsc lęgowych ptaków. Przez Parchatkę przebiegają dwa szlaki turystyczne: – niebieski „Nadwiślański” z Annopola przez Kazimierz, Puławy do Dęblina o łącznej długości 108,6 km – żółty z Puław do Parchatki przez Górę Trzech Krzyży. Obydwa krzyżują się i przebiegają częściowo przez wąwóz przy którym jest wyciąg, a także szlak rowerowy. W 2006 roku odnowiony został stok narciarski. Współczesna Parchatka liczy niespełna 500 mieszkańców, posiada własne logo i sprzyja turystyce. Dzisiaj, za sprawą działalności Sołtysa, Rady Sołeckiej, Koła Gospodyń Wiejskich oraz Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Parchatki, wieś się rozwija. W ramach działalności tych podmiotów w Parchatce miało miejsce: – Odrestaurowanie pomnika upamiętniającego „Krwawą Środę 1942 r.” – Odtworzenie dawnych nazw własnych miejsc i umieszczenie ich na przystankach autobusowych. – Postawienie tablicy w centrum wsi z jej historią, a na szlaku turystycznym, biegnącym przez Parchatkę tablic upamiętniających obecność książąt Czartoryskich. Ustanowienie 400 letniego dębu pomnikiem przyrody Odnowienie i zawieszenie na przystankach autobusowych tablic z fotografiami okolicy i hasłami proekologicznymi. Postawienie na szlaku turystycznym, na wale przeciwpowodziowym, oraz przy drodze przed posesjami ławeczek dla turystów, a także podtrzymujących tradycję spotkań i rozmów sąsiedzkich W centrum wsi ustawiono atrakcyjny stragan do handlu płodami rolnymi. Czy Parchatka dla turystów zrobiła dostatecznie dużo?, czy może jeszcze więcej ? Na to pytanie mogą odpowiedzieć przebywający tu turyści. Z pewnością jest jeszcze wiele do zrobienie. Na pewno jest to ochrona i zaprzestanie rozjeżdżania i dewastacji wąwozów przez samochody terenowe, quady i motocykle, przybywających w parchackie wąwozy amatorów tych sportów. W planach gospodarzy sołectwa jest postawienie wiaty turystycznej z platformą widokową. W roku 1882 turyści przejeżdżający przez Parchatkę „z całym swym ruchem wydali okrzyk, któryby nie oparł się aż w niebie, roztaczającym nad tem wszystkiem bezchmurny lazur, jakby umyślnie dla nas, ażebyśmy nie stracili żadnego szczegółu, żadnego efektu z tego cudownego krajobrazu. To wieś Parchatka. Kto ją raz widział, już jej z pewnością nigdy nie zapomni”. Czy doczekamy takich zachwytów współcześnie? Czy potencjał turystyczny Parchatki będzie w pełni wykorzystany ? Oby nie były to tylko pytania retoryczne.

    Tekst: Anna Rybczyńska, ”Dzieje Parchatki”

    Folklor​

    Folklor w Parchatce

    Prezentacja stroju ludowego Powiśla Puławskiego w Kazimierzu Dolnym

    Folklor tworzy cała kultura ludowa. W Parchatce, jak na starą wieś przystało, folklor ma się dobrze. Doroczna obrzędowość ludowa, ściśle związana z kalendarzem rolniczym, oraz świętami wyznaczającymi zmiany pór roku, determinuje działania folklorystyczne. Należą do nich: święcenie pól w święto Matki Boskiej Zielnej, strojenie kapliczek przydrożnych i majówki, wielkanocne święcenie pokarmów, dożynki parafialne, wspólne kolędowanie oraz biesiadowanie połączone ze śpiewem. Działania, które podejmują starsi mieszkańcy Parchatki, jeszcze do niedawna były nieodłącznym elementem krajobrazu wsi, jednak zmiany tutaj zachodzące, industrializacja, migracja, zmniejszająca się liczba osób starszych, powodują, że zawęża się zakres niektórych tradycji. Założone w roku 2018

    KGW Polanki jest wspaniałym przekaźnikiem, kultywuje tradycję i podejmuje działania, aby ocalić je od zapomnienia. Założony przy tym kole Zespół śpiewaczy i pozyskana od NCK dotacja na zakup stroju Powiśla puławskiego, pozwala występować, promować wieś, gminę Kazimierz Dolny i powiat puławski, a przede wszystkim integrować społeczność, śpiewać ludowe pieśni i piosenki, uczestniczyć w lokalnych imprezach folklorystycznych, a także programach o charakterze regionalnym i ogólnopolskim skierowanych do kół gospodyń wiejskich.

    Dożynki parafialne w Parchatce.

    Wpis pochodzi ze strony ”Dzieje Parchatki. Tekst i zdjęcia z archiwum Anny Rybczyńskiej

    Miejsca pamięci

    Ogród krajobrazowy w Parchatce odkrywany na nowo!

    Odkąd pamiętam interesuję się historią Parchatki i ogrodu krajobrazowego założonego w Parchatce na przełomie XVIII i XIX wieku przez księżną Izabelę Czartoryską. W początkowym etapie moich poszukiwań dotyczących historii ogrodu krajobrazowego skoncentrowałem się na odnalezieniu ikonografii przedstawiającej Parchatkę na przełomie XVIII i XIX wieku. W 2015 r. skierowałem pierwsze prośby o przeprowadzenie kwerend w tym zakresie do Muzeum Narodowego w Krakowie oraz Muzeum Narodowego w Warszawie. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem obszerne odpowiedzi, z których wynikało, że w zbiorach Muzeów Narodowych zachowało się kilka ciekawych rycin i akwarel z widokami pokazującymi scenerię Parchatki. Moją szczególną uwagę zwróciły kompozycje Jana Piotra Norblina, na których artysta uwiecznił m.in. budowle, którymi księżna Izabela Czartoryska upiększyła ogród krajobrazowy, zaprojektowane najprawdopodobniej przez Chrystiana Piotra Aignera.

    W malowniczą scenerię wioski położonej wśród wzgórz poprzecinanych wąwozami wkomponowany został kamienno-drewniany domek z tarasem zwany „wystawą”. Z tarasu domku dworzanie i goście księżnej Izabeli podziwiali krajobrazy doliny Wisły, Kazimierza i Janowca. W domku znajdowała się również oddzielna biblioteczka Parchatki oraz rozmaite sprzęty do wygody służące, spożywano tu śniadania i podwieczorki. Następnie towarzystwo udawało się na spacer, którego trasa biegła brzegiem stromego wzniesienia do miejsca, w którym wzgórze przecinał głęboki jar, przez który z kolei przechodziło się drewnianym mostkiem. Z mostu roztaczał się piękny widok na dolinę Wisły w kierunku Kazimierza. Następnie krętą ścieżką dochodziło się do rozwalin kaplicy z sygnaturką, skąd ponownie można było podziwiać panoramę Wisły i okoliczne krajobrazy w nieco szerszej perspektywie niż ta widziana z mostu. 

    Do chwili obecnej nie zachowały się budowle z założenia ogrodowego, które zostały uwiecznione przez J.P. Norblina. Okazało się, że jednak nie wszystko uległo kompletnemu zniszczeniu. Podczas jednego z wiosennych spacerów w 2017 r. w wąwozie, nad którym wznosiły się ruiny kaplicy udało mi się odnaleźć wypłukane przez wodę ze ściany wąwozu fragmenty dachówek, kafli piecowych, naczyń siwionych, cegieł pokrytych białą zaprawą wapienną. Od razu uznałem, że mogą to być pozostałości po kaplicy lub tzw. „domku pustelnika” z ogrodu krajobrazowego księżnej Izabeli. Potwierdzeniem moich przypuszczeń była opinia specjalistów z Muzeum Narodowego w Warszawie i Muzeum Narodowego w Krakowie, którzy zadatowali fragmenty kafli piecowych na przełom XVIII i XIX wieku. 

    Moimi odkryciami oraz zebranym materiałem ikonograficznym postanowiłem zainteresować instytucję, z pomocą której stanie się możliwe przywrócenie pamięci o historii ogrodu krajobrazowego w Parchatce. Na moją prośbę o spotkanie odpowiedziała Pani Honorata Mielniczenko, Dyrektor Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach. To właśnie podczas spotkania dnia 31 sierpnia 2017 r. z Dyrekcją i pracownikami muzeum, w trakcie którego miałem możliwość zaprezentowania moich zbiorów, narodził się pomysł zorganizowania wiosną  2018 r. wystawy poświęconej historii ogrodu krajobrazowego w Parchatce. 

    Uroczyste otwarcie wystawy „Głośnych Puław siostra cicha…”. Tajemnice ogrodu w Parchatce miało miejsce w Świątyni Sybilli 19 maja 2018 r. i było jednym z wydarzeń Nocy Muzeów przygotowanym przez Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach.

    Prezentowany na wystawie zbiór widoków ukazujących scenerię Parchatki był efektem współpracy puławskiego muzeum z Muzeami Narodowymi w Warszawie i Krakowie, które udostępniły na potrzeby wystawy reprodukcje zachowanych w swoich zbiorach prac m.in. Jana Piotra Norblina, Julesa Michela Chandeliera oraz urodzonego w Puławach Jana Feliksa Piwarskiego. 

    Dzięki prezentowanym na wystawie pracom artystów związanych z puławskim dworem licznie odwiedzający wystawę mieszkańcy Puław i okolicznych miejscowości mogli lepiej wyobrazić sobie przestrzeń puławskiego ogrodu księżnej Izabeli Czartoryskiej, którego filię stanowił ogród krajobrazowy w Parchatce.  

    Pragnę w tym miejscu ponownie wyrazić moje uznanie dla Dyrekcji oraz pracowników Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach, dzięki którym możliwa była organizacja wystawy w tak pięknym i zacnym miejscu jakim jest Świątynia Sybilli. 

    Szczególne podziękowanie kieruję dla Pani Grażyny Bartnik-Szymańskiej -kuratora wystawy, za wkład pracy włożony w powstanie ekspozycji.

    Adam Konas, Parchatka

    Stowarzyszenia „Wizna 1939”, telewizyjne „Było nie minęło” i odkrycia w Parchatce

    20 lutego 2022 r. do Parchatki przybyli zaproszeni przez redaktora Adama Sikorskiego prowadzącego program Było nie minęło członkowie Stowarzyszenia „Wizna 1939” z zamiarem odnalezienia zaginionego obelisku, który z polecenia księżnej Izabeli Czartoryskiej został kiedyś umieszczony w jednym z wąwozów. Pogoda nie sprzyjała prowadzeniu poszukiwań, padający deszcz sprawił, że lessowe wąwozy zamieniły się błotniste ścieżki przecinające parchackie wzgórza. Wspólnie z Adamem Sikorskiem uznaliśmy, że nie poddamy się tak łatwo. Specjaliści ze Stowarzyszenia „Wizna 1939” przygotowali georadar, za pomocą którego zamierzano prowadzić poszukiwania. Ja zaś z redaktorem Sikorskim analizowałem materiały dotyczące ogrodu krajobrazowego w Parchatce, które udało mi się zgromadzić wcześniej. Po uzgodnieniu wszystkich spraw organizacyjnych ruszyliśmy w kierunku wąwozu, w którym znajdował się zaginiony obelisk. Dzięki współpracy całego zespołu udało nam się pokonać kolejne wzniesienia i bezpiecznie dostarczyć georadar do wyznaczonego przeze mnie miejsca. 

    W 1973 r. w miejscu, które zamierzaliśmy zbadać za pomocą georadaru, dwóch chłopców dokonało przypadkowo niezwykłego odkrycia, wykopali duży blok piaskowca z wyrytym napisem: „Mężnym Polakom”, który następnie -z pomocą mieszkańców Parchatki i pracowników Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa- został przetransportowany do Puław i umieszczony na dziedzińcu pałacu książąt Czartoryskich w pobliżu głównego wejścia do obecnej siedziby Muzeum Książąt Czartoryskich. 

    Tymi chłopcami, którzy odnaleźli kamień z wyrytym napisem byli moi wujowie, Marian i Stanisław Majewscy. Pamiętam, z jakim zaciekawieniem jako dziecko słuchałem opowieści o wydobyciu kamienia, o księżnej, która wystawiła w Parchatce kaplicę i domek, w którym podejmowała znamienitych gości w tym cara Aleksandra I. Tak narodziła się moja pasja do historii. Postanowiłem sobie, że będę zbierał materiały dotyczące obecności książąt Czartoryskich w Puławach, a zwłaszcza te dotyczące historii ogrodu w Parchatce. Od regionalisty, Pana Mikołaja Spóza, dowiedziałem się, że kamień, który moi wujowie odkryli w Parchatce, jest tylko częścią obelisku, bowiem cały napis miał brzmieć: Mężnym Polakom, co zginęli za Ojczyznę.

    Okazało się, że Pan Mikołaj miał rację. W wydaniu „Teki Puławskiej” z 2004 r. ukazał się artykuł Pana Ludwika Gawrońskiego ,,Pana Antoniego opis Puław i okolic z 1829 r.”,  w którym autor artykułu przedstawił ciekawsze fragmenty panegirycznego dziełka-pamiętnika znanego pod pełnym tytułem jako Opis Puław z przyległymi okolicami, Jaśnie oświeconej Xiężnie Elżbiecie Czartoryskiej. W dowód niewygasłej wdzięczności, owoc niedościgły swej pracy poświęca wierny sługa Antoni Amborski. Włostowice 1829 r. Autor pamiętnika, Antoni Amborski, ukończył Instytut Nauczycieli Elementarnych i Organistów w Puławach, a dzięki poparciu księcia Adama Jerzego Czartoryskiego został kierownikiem i nauczycielem szkoły w pobliskich Włostowicach. Moją uwagę zwrócił następujący fragment pamiętnika zawierający opis Parchatki: ,,Tu jest także domek bardzo piękny, który mieści w sobie wiele książek szczególnie tych autorów, którzy opiewali ogrody, łąki, pola, lasy i piękne okolice. Wokół domku, boki gór usłane są zielonym mchem naśladującym naturę, która się wdzięcznie uśmiecha do tych pamiątek, co w ukryciu góry wystawiła czci godna PolkaMężnym Polakom, co zginęli za Ojczyznę”.

    Po lekturze artykułu Pana Ludwika Gawrońskiego i poznaniu zamieszczonych w nim fragmentów pamiętnika Antoniego Amborskiego miałem pewność, że w wąwozie powinien znajdować się brakujący blok kamienia z napisem …. co zginęli za Ojczyznę. Jednocześnie starałem się sobie wyobrazić, jak wyglądał ten obelisk ufundowany przez księżną Izabelę Czartoryską. W trakcie dalszych poszukiwań udało mi się ustalić, że obelisk znajdował się w tzw. „białej grocie”. Tak opisał to autor artykułu ,,Parchatka ułamek z ogrodnictwa polskiego” opublikowanego w „Przyjacielu Ludu” z 1838 r. (nr. 47 z 26 maja): ,,… nieznacznie, lecz coraz wyżej dążąc w górę, podróżny nadchodzi do ogromnego jaru, przez który długi most rzucony, w najromantyczniejszy urok miejsce to przystraja. Z boku mostu, w głębi jam przegląda w zarośli biała grota uwieczniająca wspomnienia, z któremi się kryć musiano”.

    Prawdziwy przełom w moich poszukiwaniach nastąpił podczas żmudnego przeglądania zbiorów Cyfrowej Biblioteki Narodowej POLONA, kiedy to, po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła: „Puławy groty”, moim oczom ukazał się rysunek sepią autorstwa Joanna Friedricha Franza Brudera ,,Grota w parku w Puławach” z 1819 r., pochodzący z tzw. Albumu Zamoyskich z widokiem na grotę, nad którą umieszczony został kamienny blok z napisem: „Mężnym Polakom co zginęli za Ojczyznę”!

    Zacząłem się zastanawiać, czy to możliwe, że obelisk z takim samym napisem znajdował się zarówno w Puławach, jak i Parchatce, może pierwotnie umieszczono go w jednej z grot znajdujących się u podnóża pałacu, a następnie, w związku ze zmieniającą się sytuacją polityczną i rozbiorami, zapadła decyzja o ukryciu go w jednym z parchackich wąwozów. Tego, niestety, chyba nie uda się nam już wyjaśnić… 

    Moją uwagę nieustannie zaprzątała kwestia odnalezienia brakującej części obelisku z napisem co zginęli za OjczyznęZ prośbą o pomoc w prowadzeniu poszukiwań we wrześniu 2021 r. zwróciłem się do Adam Sikorskiego, historyka i dziennikarza, który od 2009 r. prowadzi emitowany w TVP program o tematyce historycznej ,, Było … nie minęło”. Historia, którą opisałem zainteresowała prowadzącego program do tego stopnia, że już w październiku 2021 r. spotkaliśmy się w Puławach na terenie osady pałacowo-parkowej, aby nagrać materiał będący zapowiedzią przyszłych poszukiwań w Parchatce i uzgodnić plan badań przy użyciu georadaru, mając głęboką nadzieję, że uda nam się osiągnąć zamierzony cel.

    Niestety, mimo użycia specjalistycznego sprzętu, jakim jest georadar i intensywnej pracy całej ekipy programu, „Było … nie minęło” nie udało nam się odnaleźć w ziemi obiektu, który jednoznacznie można było zakwalifikować jako brakujący fragment obelisku. 

    Mimo to zachęcam Państwa do obejrzenia odcinka programu Było nie minęło: Księżnej Izabeli świat zaginiony i odkrycia historii tego niezwykłego zakątka Lubelszczyzny. 

      Pragnę w tym miejscu po raz kolejny podziękować Adamowi Sikorskiemu, ekipie programu „Było … nie minęło” oraz członkom Stowarzyszenia „Wizna 1939” za zainteresowanie moim zgłoszeniem i pomoc w poszukiwaniach. 

    Adam Konas

    -link do odcinka programy „Było nie minęło”, będącego zapowiedzią poszukiwań w Parchatce, nagrywany w Puławach w październiku 2021 r. ( pocz. fragmentu o Parchatce od ok. 9 minuty).

    Było… nie minęło: Odzyskany pomnik – programy, Oglądaj na VOD TVP

    -link do odcinka programu „Było nie minęło” pt. „Księżnej Izabeli świat zaginiony”, nagrywany w Parchatce 20 lutego 2022 r. 

    Było… nie minęło: Księżnej Izabeli świat zaginiony – programy, Oglądaj na VOD TVP

    – tekstowi towarzyszą również zdjęcia piaskowca z napisem „Mężnym Polakom” wydobytego w Parchatce w 1973 r., a znajdującego się obecnie przy głównym wejściu do Muzeum Książąt Czartoryskich w Puławach. Fotografie wykonała Pani Ania Rybczyńska, która prowadzi profil na fb Dzieje Parchatki i wyraziła zgodę na ich dołączenie do mojego tekstu i publikację.  

    Fotografie ilustrujące wykonał A. Konas

    Mogiła powstańcza w Parchatce

    Zlokalizowana w Parchatce zbiorowa mogiła powstańców listopadowych i styczniowych figuruje w ewidencji grobów i cmentarzy wojennych prowadzonej przez Wojewodę Lubelskiego.  Nie jest znana liczba osób pochowanych w tej mogile, ani dokładna data jej powstania. Nie ma pewności, czy to faktycznie mogiła, czy jedynie upamiętnienie powstańców. Brak jest też dokumentów potwierdzających, że na terenie obiektu prowadzone były badania sondażowe.

    Z treści znajdującej się w Urzędzie Miasta w Kazimierzu Dolnym notatki służbowej z 21.05.1999 r. wynika, że:

    – „płyta ku czci powstańców powstała na kurhanie (kopiec – mogiła) z okresu walk wyzwoleńczych”,

    – fundatorem płyty było społeczeństwo wsi Parchatka,

    – celem położenia płyty na kurhanie było zapobieżenie dewastacji zbiorowej mogiły powstańców.

    W 2012 r. przeprowadzono prace remontowe obejmujące wymianę płyty nagrobnej, renowację ogrodzenia i krzyża. Przed wykonaniem prac w obrębie przedmiotowej mogiły, na tablicy z szarego piaskowca widniała inskrypcja:

    BOHATEROM POLEGŁYM w OBRONIE WOLNOŚCI RODACY 1830-1916

    Ostatni wers inskrypcji (1830-1916) może wskazywać, że płyta z piaskowca została położona na kurhanie w roku 1916.

    Powyższa inskrypcja nie oddawała w sposób jednoznaczny i precyzyjny charakteru miejsca, dlatego też na granitowej płycie została umieszczona nowa inskrypcja:

    MIEJSCE SPOCZYNKU POWSTAŃCÓW: LISTOPADOWYCH 1830 r. i STYCZNIOWYCH 1863 r.

    Oddziały polskie walczyły w rejonie Parchatki przez cały okres powstania listopadowego i styczniowego, jednakże powstanie kurhanu najprawdopodobniej jest związane z wydarzeniami, które rozegrały się na terenie Powiśla Puławskiego w lutym 1831 r.:

    -wieczorem 11 lutego 1831 r. o godz. 19 rosyjski oddział gen. Adama Wirtemberskiego opanował niespodziewanie Kazimierz wraz z magazynem. 80 kozaków wpadło do miasta i wzięło do niewoli kilkunastu „krakusów”. Późnym wieczorem mjr Wieniawski zebrał pozostałych „krakusów” rozproszonych wzdłuż Wisły i zaatakował rosyjskie oddziały w Kazimierzu (podobno 3 szwadrony) na tyle skutecznie, że cofnęły się ku Puławom. 

    – atakiem na Puławy 26 lutego 1831 r. oddziałów ppłk Juliusza Małachowskiego i mjr. Jana Wielhorskiego, który zakończył się pełnym sukcesem i wyparciem Rosjan z Puław.

    Rosyjska interpretacja wydarzeń z 26 lutego od początku była jednoznaczna. Kilkuset mieszkańców Puław i wsi Parchatka, wspieranych przez oddział „krakusów”, zaatakowało zdradliwie, z zaskoczenia, rosyjskich żołnierzy. Car był oburzony tymi wydarzeniami. Poinformował gen. Karla Tolla, szefa sztabu armii rosyjskiej operującej w Królestwie, że

    – jeżeli potwierdzi się udział poddanych ks. Czartoryskiej lub kogokolwiek, kto mieszkał w jej domu – to Puławy należy spalić do fundamentów.

    Adam Konas

    Bibliografia:

    1. T. Strzeżek ,,Bitwy pod Wronowem i Kazimierzem Dolnym 17-18 kwietnia 1831 r.”, Oświęcim 2017 r. 

    2. T. Strzeżek  ,,2 pułk jazdy lubelskiej Wolnego Orła Białego w powstaniu listopadowym 1830-31” Teka Kom. Hist. – OL PAN, 2011, tom VIII, strony 60-90

    3. Pismo Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie z dnia 20 maja 2022 r. znak GN-I.5233.23.2022.DN